Wiem,ze nie zaczyna sie zdania od no wiec...Ale no wiec.Wiec mialam masakrycznie kiepski weekend, w piatek wybralam sie z przyjaciolkami na melanzyk i skonczylo sie to tak, ze jakas laska ukradla moja torebke.Chcialam skozystac z okazji i zrobic kilka fotek ciekawych stylizacji,bo wiadomo przeciez,ze wszelkiego rodzaju imprezy to rewia mody rodem z babcinych opowiesci. Niestety przed 12 moja torebka zaginela i nie mialam juz nastroju, calkowicie pochlonelo mnie poszukiwanie jak sie potem dowiedzialam,sprawczyni.Szczescie w nieszczesciu, ze nic wartosciowego finansowo w niej nie bylo, telefon i pieniadze mialam przy sobie. Do torebki jednak bylam przywiazana,to ta czerwona kopertowka,z poprzedniej stylowki. W srodku byly tylko jakies kosmetyki i sluchawki. Szkoda tych sluchawek,bo to moj znak rozpoznawczy,ale przeciez nie pograze sie przez ich brak w depresji. Kolejny dowod na to,ze nie ma po co przywiazywac sie do rzeczy materialnych.
W kazdym razie,po 12 juz nie mialam ochoty ani szukac wyjatkowych stylizacji ani nawet sie bawic. Musialam zostac w lokalu do 4 rano,zeby pogadac z barmankami,kelnerkami i ochrona. A szef tego lokalu juz zdazyl mnie znienawidzic jak mniemam. W kazdym razie to mi pomoglo, bo wiem juz kim ona jest, jak sie nazywa i jak wyglada. Pewnie Was ciekawi, czy zglosilam to na policje. Otoz nie, i nie zamierzam. Na moim osiedlu takie sprawy zalatwiamy inaczej,z reszta wszyscy znamy procedury policji.I nie sadze,ze jest to wina ludzi tam pracujacych,tylko przepisow jakie zostaly na nich nalozone,wiec radzimy sobie tutaj sami z takimi sprawami zostawiajac wymiarowi sprawiedliwosci wiecej czasu na szukanie przemytnikow,mordercow i innych nieslychanie zlych ludzi.
A propos dziewczyny-zlodziejki. Powiem Wam,ze czasem czlowiek sie nie spodziewa,ze dziewczyna ,ktora spotykamy niemal codziennie w sklepie w kolejce po bulki moze Wam buchnac torebke przy pierwszej okazji. Co za ironia losu.
Moeze bym i nie wiedziala,kto mnie okradl,gdyby nie wrocila do knajpy i nie ukradla drugiej torebki. Pokazala buzke z usmiechem do kamery hahaha... Nie zabrala nawet swoich rzeczy, wziela co miala wziac i wyszla.I tak oto podpisala na siebie wyrok. Pulawy to wbrew pozorom mala miescina, tutaj wszyscy sie znamy, a jak sie nie znamy osobiscie, to z widzenia. Kazdy o kazdym wie prawie wszystko. I teraz bedzie juz zawsze nosic etykietke zlodziejki, straci znajomych i nie wejdzie do zadnego klubu. Sama chciala, za torebke za pare groszy oddala tak na prawde wszystko.
W kazdym razie,caly weekend mam przez to cisnienie,bo strasznie boli mnie fakt,ze ludzie z jednego osiedla moga tak okradac sie nawzajem. Z jednej pieprzonej ulicy. Nie ma w tym kraju juz zadnych swietosci,zadnych zasad. Nie moge przestac o tym myslec i to mnie drazni.
Ale ale...Spotkalo mnie rowniez mile zaskoczenie, i podejrzewam, ze gdyby nie kradziez tej torebki to omineloby mnie naprawde cos fajnego. W calym tym stresie zwiazanym z poszukiwaniami nie dostrzeglam tego wczesniej, ale mysle tez o tym od sobotniego poranka, w zasadzie odkad kiedy wstalam na przemian z tym co napisalam wyzej.
Do rzeczy. Ochroniarze. Tacy sobie,lysi,nakoksowani,z krotkimi szyjami i nieprzyjemna mina. Zawsze myslalam ze stoja na bramkach po to tylko,zeby odstraszac potencjalnych oszolomow uwielbiajacych robic burdel na parkiecie, ewentualnie przy barze. Spojrza na takiego koksa i odechciewa im sie awantur wyobrazajac sobie lape z bichem ktory ma w obwodzie tyle co moje udo, ktora wynosi ich za kark z lokalu i rzuca jak workiem kartofli na chodnik. Niektorzy naprawde maja miny jakby mieli komus walnac w twarz za sam wyglad. Ale wlasnie nie. To znaczy tak.Tak,ze naprawde chlopaki stoja tam po cos,ze pilnuja porzadku i bezpieczenstwa. I jak sie okazalo,wcale nie przychodza do pracy tylko odstac swoje i pojsc do domu spac. Okazali sie bardzo pomocni przy szukaniu zlodziejki i mojej torebki. Zaangazowali sie w sprawe, byli bardzo uprzejmi,zaprowadzili do szefa i powiedzieli co krok po kroku powinnam zrobic. Pewnie cos w tym jest,ze maja troszke odstraszac tych mniejszych i bardziej ruchliwych aparacikow sprawiajacych klopoty. Malo tego,jak wspominalam wczesniej,ze przewaznie ochroniaze sprawiaja wrazenie totalnych bezmozgow (wybaczcie plizz) tak Oni okazali sie byc inteligentnymi facetami. Ze wzgledu na to,ze musialam kwinac tam do 4 rano, pogadalam sobie z Nimi i, uwaga, swietnie mi sie gadalo!!! Dowiedzialam sie niesamowitych rzeczy, calkiem nowych dla mnie, zrozumialam, ze wyciskanie na silowni moze byc czyjas pasja i sposobem na zdrowy tryb zycia. I teraz juz wiem, ze nie nalezy pozwalac spoleczenstwu wkrecac sobie stereotypow. Kazdy ma dla siebie inny plan,ktory nie musi podobac sie wszystkim. Czasem wystarczy dac sobie szanse i odwazyc sie pogadac z kims, kogo tak naprawde nasz umysl juz zaszufladkowal... :):):)
Moj szeroki usmiech w strone chlopakow :) i wyrazy uznania za nadludzka cierpliwosc do mojej upierdliwej osoby!
W tym temacie wiecej moze nastepnym razem,bo jest tego jeszcze troche, mialam milion przemyslen na sekunde. A teraz juz przejdzmy do zdjec, ktore zrobilam przed tym calym balaganem z torebka.
Biala koszulka Magdy zawsze spoko, pasuje do wszystkiego. Boska niebieska koszula dziewczyny, ktorej tez buchneli torebke. Moze ktos ja pozna po koszuli, bo sadze, ze jest szansa na odzyskanie torebek i chcialabym sie z nia skontaktowac pilnie...
Jeszcze jedno: dzis post bez polskich znakow. Wielkie sorry kochani, ale to problemy techniczne. Mam nadzieje,do szybkiego naprawienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz