Dzis sweter w kolorze pink -Tally Weijl 30 zl, i bransolety Takko Fashion za 5 zl. Nie podnosze sie z lozka,gdyz mam zalecenie duuuzo odpoczywac. Wracam z pracy i leze,leze,leze i leze. Byle do wiosny. Do wiosny jakos musze wytrzymac.
środa, 30 stycznia 2013
wtorek, 22 stycznia 2013
Make my 'blue tuesday' pink!
Witam Kochani.Nie bylo mnie ruski rok,albo nawet i dwa roki.Wynika to z moich problemow zdrowotnych,ktore ostatnio mnie nekaja,od calkiem dlugiego czasu,tylko,ze z tygodnia na tydzien zamiast wracac do zdrowia czuje,ze jest mi gorzej.Zima nie jest dla mnie laskawa,lapie kazde przeziebienie i infekcje.Wygladam jak strach na wroble,mam since pod oczami,matowe wlosy i paznokcie. Mam totalna awersje do fotografowania siebie,wiec swoich zdjec nie wstawiam,dopoki nie wroce do jako takiej formy.Ale nic nie tracicie,po dwoch tygodniach siedzenia w domu wrocilam do pracy tydzien temu, wiec zakladam na siebie tylko to co konieczne,czyli maksymalnie nudne urzednicze ciuchy,ktore ozywiam po swojemu odrobina bizuterii. Niestety nic specjalnego nie wychodzi.Przy wyborze ubrania do pracy nie moge zaszalec,bo szef nie lubi osob rzucajacych sie w oczy,mam wygladac "porzadnie" i wzbudzac zaufanie. W sumie,zgadzam sie z nim,jestem urzedas i tyle. Poszalec mozna po pracy,jak jest wena,sila i chec do zycia,czego ostatnio u mnie brak.Wracam po 3 do domu i mam ochote wsliznac sie pod koc i tak zostac na wieki.Dobrze,ze mobilizuja mnie jeszcze moje chlopaki,inaczej chybabym zgnila pod tym kocem.
Nic a nic mi sie nie chce,malo co jest w stanie poprawic mi humor i sprawic przyjemnosc.Ale mojej Moni sie dzis udalo,dostalam prezent na urodziny,troche spozniony ale strasznie mi milo,ze pamietala o mnie.Rozowy szal,rozowy zel pod prysznic z migoczacymi drobinkami:). "Rozowa Ksiezniczka" mnie dzis nazwala,haha chyba do mnie pasuje! Szal wlasnie dotrzymuje mi towarzystwa przed komputerem,zel pachnie oblednie letnimi owocami i cukierkami-testowalam:)! Zdjecia ponizej.
Ale chcialam Wam powiedziec jeszcze o jednej rzeczy,mianowicie o balsamie do ciala L'Occitane. Dostalam ostatnio kilka probek,wiec postanowilam skorzystac.Uzywam go juz 4 dni i musze stwierdzic,ze bardzo sie zawiodlam.Moja skora zachowuje sie jakbym jej niczym nie nasmarowala.Jest sucha!!!Balsam szybko sie wchlania,ja nie widze efektow uzytkowania. Niesamowicie rzadko zmieniam kosmetyki do ktorych jestem przywiazana,zawsze uzywam balsamow Dove,ale jesli juz to robie,oczekuje konkretnych efektow. Balsam w normalnym rozmiarze to wydatek rzedu kilkudziesieciu zlotych i za cholere nie jest wart swojej ceny.Wiec Ja Wam moi drodzy nie polecam.
Wracam pod moj koc z kubeczkiem kakao i tablicza czekolady.Taaak,to wlasnie tygryski lubia najbardziej,kiedy sa chore... :)
Zyczcie mi powrotu do zdrowia,bo to idzie sie wykonczyc.
Do nastepnego!
Nic a nic mi sie nie chce,malo co jest w stanie poprawic mi humor i sprawic przyjemnosc.Ale mojej Moni sie dzis udalo,dostalam prezent na urodziny,troche spozniony ale strasznie mi milo,ze pamietala o mnie.Rozowy szal,rozowy zel pod prysznic z migoczacymi drobinkami:). "Rozowa Ksiezniczka" mnie dzis nazwala,haha chyba do mnie pasuje! Szal wlasnie dotrzymuje mi towarzystwa przed komputerem,zel pachnie oblednie letnimi owocami i cukierkami-testowalam:)! Zdjecia ponizej.
Ale chcialam Wam powiedziec jeszcze o jednej rzeczy,mianowicie o balsamie do ciala L'Occitane. Dostalam ostatnio kilka probek,wiec postanowilam skorzystac.Uzywam go juz 4 dni i musze stwierdzic,ze bardzo sie zawiodlam.Moja skora zachowuje sie jakbym jej niczym nie nasmarowala.Jest sucha!!!Balsam szybko sie wchlania,ja nie widze efektow uzytkowania. Niesamowicie rzadko zmieniam kosmetyki do ktorych jestem przywiazana,zawsze uzywam balsamow Dove,ale jesli juz to robie,oczekuje konkretnych efektow. Balsam w normalnym rozmiarze to wydatek rzedu kilkudziesieciu zlotych i za cholere nie jest wart swojej ceny.Wiec Ja Wam moi drodzy nie polecam.
Wracam pod moj koc z kubeczkiem kakao i tablicza czekolady.Taaak,to wlasnie tygryski lubia najbardziej,kiedy sa chore... :)
Zyczcie mi powrotu do zdrowia,bo to idzie sie wykonczyc.
Do nastepnego!
poniedziałek, 7 stycznia 2013
I found love in a hopeless place + DIY :)
Ten post mialam wstawic juz kilka dni temu,kiedy skonczylam wyszywac moja koszulke,ale jak zawsze CZAS jest moim wrogiem. Dzis nadszedl dzien,w ktorym moge pochwalic sie moja zmudna , dwugodzinna praca! Koszulka jest z Mohito,kosztowala mnie ze 20 zl na przecenie,pasuje do pracy i na impreze,co jest dla mnie bardzo wazne,gdyz kocham rzeczy uniwersalne i praktyczne.Koraliki-perelki kupilam dawno temu w pasmanterii za 4.90 zl i jeszcze nie zdazylam zuzyc calych,starczaja na wiele wiele obszyc.Taki "kolnierzyk"jest podobno teraz bardzo modny,a mnie sie po prostu mega podoba:) Kolor bladorozowy (rozowy!!!) pasuje nawet do wojskowej zieleni,a ja wlasnie mam takie jedne fajne spodnie z Croppa w tym kolorze, ktorych nie mialam z czym zestawic...
Przymierzam sie jeszcze do naszywania cwiekow na dzinsowa kurteczke ale jak zawsze CZAS CZAS CZAS.Poza tym,na szczescie (lub nieszczescie,bo nie cierpie zimna!) do wiosny jeszcze kawalek.
Ide potegowac w sobie swoj dzisiejszy podly nastroj-moj maz wyjechal juz do pracy a ja zostalam sama samiusienka z majacym coraz to nowe roszczenia synkiem,ktory wlasnie stara sie poprawic mi humor rozsypywaniem piaskoliny po podlodze...
I,tak nawiasem,zycze kazdej z Was,zeby tak jak ja zakochiwaly sie wciaz od nowa w swoim mezu kazdego dnia:) Wtedy nawet tesknota nie wydaje sie byc podlym uczuciem i czekanie jest najbardziej podniecajacym doswiadczeniem,ktore nie konczy sie zawodem...:D
Czasami szukamy milosci w zlym miejscu,ktore wydaje sie byc miejscem odpowiednim.A moze warto rozejrzec sie blizej,bo milosc czasem zahacza o nasz wlasny nos...:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)